Moja przygoda z książkami i wyzwaniem czytelniczym...

"ZEMSTA UBIERA SIĘ U PRADY", CZYLI BŁAHE PROBLEMY A ZEMSTY BRAK

wtorek, 20 stycznia 2015 ,


Kiedy pierwszy raz obejrzałam film "Diabeł ubiera się u Prady", byłam nim zachwycona (między innymi ze względu na genialną rolę Meryl Streep). Wkrótce później przeczytałam książkę autorstwa Lauren Weisberger, na podstawie której został nakręcony film. Spodobała mi się ona jeszcze bardziej. Kiedy więc dowiedziałam, że na rynku wydawniczym pojawi się "Zemsta ubiera się u Prady", wiedziałam, że w końcu będę musiała sięgnąć.

Kontynuacja "Diabła" rozpoczyna się prawie dziesięć lat po wydarzeniach opisanych w pierwszej książce, na koniec której Andy zrezygnowała z pracy jako asystentka Mirandy Priestly, redaktor naczelnej jednego z najbardziej prestiżowych modowych magazynów świata, Runwaya. Czas spędzony w redakcji był dla mniej koszmarem, z którego, jak miała nadzieję, udało jej się uwolnić raz na zawsze. Jednak nawet po dziesięciu latach wspomnienia o byłej szefowej elektryzują ją, chociaż poznała miłość swojego życia, Maxa Harrisona, z którym planuje ślub, a razem z przyjaciółką Emily (tą samą, która w "Diable" również była asystentką Mirandy) wydaje prestiżowy magazyn ślubny Plunge.

Lauren Weisberger korzystając z ogromnego sukcesu wydawniczego, jaki odniósł "Diabeł" (autorka za napisanie kolejnej książki "Portier nosi garnitur od Gabbany" dostała od wydawcy aż milion dolarów zaliczki), postanowiła napisać o dalszych losach Andy Schs. Niestety, jej kolejna książka nie jest tak dobra, jak pierwsza część. O ile pomysł założenia i wydawania przez Andy oraz Emily magazynu ślubnego jest dość ciekawy, to wątek poświęcony jej przyszłemu mężowi był raczej nudny. W momencie rozpoczęcia "Zemsty" Andrea szykuje się do ślubu z dziedzicem szanowanej rodziny i prezesem potężnej firmy medialnej, Maxem Harrisonem. Już na samym początku książki można się jednak spodziewać, że ich życie nie będzie sielanką (głównie ze względu na negatywnie kreowaną postać Maxa). Różnica w poglądach na świat sprawia, że ich małżeństwo nie jest do końca zgodne.

Sukces "Diabła" w dużej mierze wynikał z bardzo ciekawej postaci redaktor naczelnej Runwaya, Mirandy Priestly. Pomimo jej piekielnego zachowania, budzi w czytelniku swoistego rodzaju sympatię i podziw dla jej osiągnięć. Z kolei Andy zawsze wydawała mi się raczej płytką i nieciekawie napisaną postacią. Choć prawie cała fabuła "Zemsty" jest jej poświęcona, to i tak definiują ją przede wszystkim krzywdy, jakich zaznała w Runwayu. Czytelnik nie przywiązuje się zbytnio do niej, ani do jej męża. Rozterki i problemy, z jakimi musi sobie poradzić Andy raczej nie wzbudzają współczucia. Wprost przeciwnie, niektóre z nich wydają się infantylne i często wyolbrzymione. Dlatego też brak Mirandy, która równoważyłaby mdłą postać Andrei, jest poważną wadą.

Kadr z filmu "Diabeł ubiera się u Prady"


Książka niestety powoli się rozkręca - dopiero koniec staje się naprawdę ciekawy i momentami zaskakujący, a problemy, z jakimi musi się zmierzyć autorka - chociaż trochę bardziej poważne. Zwłaszcza w pierwszej połowie powieści rzuca się w oczy specyficzny styl pisarski autorki. Wyolbrzymia ona i przesadnie opisuje niektóre szczegóły, co w tak dużej ilości przynajmniej dla mnie było irytujące. Ponadto przeszkadzało mi jej przesadne uwielbienie dla wszystkiego co drogie i markowe (choć sięgając po tą książkę zdawałam sobie sprawę, że tak właśnie będzie).

Na koniec chciałabym również wspomnieć o zupełnie nieadekwatnym tytule książki. "Zemsta ubiera się u Prady" z marketingowego punktu widzenia jest idealną nazwą. Nawiązuje ona do tytułu pierwszej części i sugeruje rozliczenie z krzywdami, jakich zaznała Andy ze strony Mirandy Priestly. W książce nie znajdziemy jednak ani żadnego rozliczenia, ani jakiejkolwiek zemsty. Wprost przeciwnie, Andy cały czas (przypominam, po dziesięciu latach!) przeżywa to, co spotkało ją w Runwayu.

Kadr z filmu "Diabeł ubiera się u Prady"

Pomimo tych wszystkich wad, muszę przyznać, że książkę czytało się dość szybko i lekko. Co prawda fabuła nie zaskakiwała i często była bardzo przewidywalna, a styl pisarski pozostawiał wiele do życzenia. Była to jednak prosta lektura, którą czyta się dla odprężenia. Warto było po nią również sięgnąć chociażby dla kilku scen, w których występuje Miranda. No i fani "Diabla" z chęcią poznają dalsze losy Andy, Emily oraz Mirandy.

Pomimo nawet niezłego pomysłu (w szczególności podobał mi się wątek Plunge'a), Lauren Weisberger nie udało się napisać książki, która byłaby chociaż tak dobra jak jej poprzedniczka. Nie zawierała ona świeżości "Diabła", a niektóre elementy fabuły wydawały się bardzo wymuszone lub bezsensownie przeciągnięte. Andy nadal była postacią mdłą, która wyolbrzymia problemy i raczej nie wzbudza współczucia u czytelnika. Książkę czyta się jednak szybko i w miarę przyjemnie. Można po nią sięgnąć, gdy szukamy odprężającej lektury.


"Zemsta ubiera się u Prady" Lauren Weisberger
Wyd. Albatros, 2013

Przeczytane w ramach wyzwania czytelniczego 52 książki na 2015 rok
50.  Kontynuacja książki, którą już wcześniej przeczytałeś.
 
Moja ocena: 4/10

Mój ulubiony cytat:
Pierwsza miłość to silne, bardzo intymne uczucie. Można kochać innego jak nikogo na świecie, ale małą cząstkę serca zawsze przeznacza się dla tego, kto był tym pierwszym.

Powyższą recenzję znajdziecie również tutaj na portalu lubimyczytać.pl.

Może Ci się również spodobać

4 komentarze

  1. Widzę, że czytasz Mumia. Świetna książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam w wakacje, ale jakoś przerwałam w połowie. Często czytam po 2-3 książki na raz i czasem zdarza mi się o którejś zapomnieć. Ale bardzo mi się podobała i chcę ją skończyć w ramach kolejnego punktu z wyzwania czytelniczego :)

      Usuń