"DAMA W BIELI" CZYLI KSIĄŻKA NA PODSTAWIE ARTYKUŁU

Książka opowiada o tajemniczej kobiecie w białej sukni wieczorowej, która wsiada na statek płynący do Nowego Jorku bez biletu, bagażu oraz pieniędzy. Intryguje ona pozostałych pasażerów i staje się tematem plotek. Walentyna poznaje na statku historie innych towarzyszy podróży, którzy mają nadzieje na nowe, lepsze życie w Stanach Zjednoczonych.
Niestety książka w ogóle nie spełniła oczekiwań, które w niej pokładałam. Na początku miałam nadzieję, że po nieciekawym wstępie fabuła się rozwinie. W końcu początek "Dziewczyny w błękitnej sukience" też nie był dla mnie zachwycający, a jednak całość była naprawdę dobra. Niestety w przypadku "Damy w bieli" tak się nie stało. Przez całą książkę miałam nadzieję, że akcja się rozwinie, ale całą fabułę można by streścić jednym zdaniem.
Ponieważ artykuł, który zainspirował autorkę do napisania książki był ubogi w informacje, większość bohaterów musiała ona sama wymyślić. W książce poznajemy zatem Henri'ego, rzeźbiarza, który płynie do Stanów Zjednoczonych na swoją wystawę, a w trakcie rejsu rozpamiętuje swój związek z młodą modelką, Jana, młodego mężczyznę, który w młodości był przyjacielem Walentyny, Lily, dziewczynkę przykutą do wózka inwalidzkiego, Thomasa i Victorię Witherspoon, rodzeństwo połączone specyficzną więzią oraz pana Browna oraz jego towarzyszkę panią Henderson, którzy ukrywają coś przed światem.

Głowna bohaterka nie była zbyt ciekawą postacią. Choć autorka robiła co mogła, aby ją jakoś ubarwić (z oryginalnego artykułu nie dowiadujemy się czemu ta kobieta weszła na statek oraz co się z nią stało później, więc Binkert sama to dopowiada) i umotywować jej postępowanie, to całość nie wyszła zbyt udanie. Co prawda opisała ona przeszłość Walentyny, ale jakoś to do mnie nie trafiło. W szczególności zaś irytowało mnie opisywanie jej przez autorkę na statku. Na każdym kroku możemy się natknąć na stwierdzenie, że tajemniczość głównej bohaterki zachwyca mężczyzn, a z kolei jej uroda powoduje zazdrość kobiet. Walentyna jednak tego nie zauważa i dalej jest pochłonięta przeżywaniem na nowo swojej rodzinnej tragedii.
Jak wspominałam, artykuł będący inspiracją dla książki nie zawierał wiele informacji o tym, co się działo na statku. Zresztą autorka sama przyznaje, że historia przez nią przedstawiona tylko mogła mieć taki przebieg, a większość jest wytworem jej wyobraźni. Jednak to co wymyśliła, nie było moim zdaniem wystarczające do stworzenia ciekawej historii. Tym bardziej, że książka zawiera wiele zupełnie niepotrzebnych elementów, które miały wypełnić książkę. Poza tym nie jest ona spójną opowieścią, a składa się z pojedynczych scen opowiadanych przez poszczególnych bohaterów. Sprawiło to, że książkę czytało mi się bardzo ciężko.
Autorka chciała pół stronicowy artykuł rozwinąć w powieść, jednak moim zdaniem końcowy efekt nie jest satysfakcjonujący. Przez cały czas czekałam aż fabuła się rozwinie i akcja ruszy do przodu, ale do samego końca nic takiego się nie stało. Główna bohaterka była niezbyt ciekawa, a większość wprowadzonych przez autorkę postaci nie wnosiła zupełnie nic do fabuły. Być może po nieciekawym początku byłam do książki uprzedzona, ale niestety była to jedna z gorszych powieści, które czytałam.
Na sam koniec chciałam tylko dodać, żebyście się nie sugerowali całkiem moją oceną. Po przeczytaniu książki chciałam sprawdzić opinie książki na portalu Lubimy Czytać. Ku mojemu zdziwieniu ma ona nawet dobre recenzje i oceny, a moje 3/10 jest jedną z niewielu tak słabych ocen. Dlatego też powinniście sami sprawdzić, czy Wy również będziecie tak zawiedzeni tą książką, czy może jednak się Wam spodoba.
"Dama w bieli" Dörthe Binkert
Wyd. Prószyński i spółka, 2013
Przeczytane w ramach wyzwania czytelniczego 52 książki na 2015 rok
48. Książka inspirowana prawdziwą historią.
Moja ocena: 3/10
Mój ulubiony cytat:
"Życie bywa zadziwiające. A jeśli chodzi o miłość, tym bardziej niczego nie można przewidzieć."
Powyższą recenzję znajdziecie również tutaj na portalu lubimyczytać.pl.
12 komentarze
Będę w takim razie ostrożna. Raczej poszukam w bibliotece niż zainwestuję własne pieniądze w zakup.
OdpowiedzUsuńDokładnie, lepiej przeczytać na wszelki wypadek pożyczoną książkę niż potem żałować zakupu :)
UsuńZaciekawił mnie tytuł twojego wpisu, ale książka z twojego opisu nie za bardzo. Daleko mi jest do jej zakupu, ale gdy trafię na nią w bibliotece, to wypożyczę, by samej się przekonać
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,
http://worldofbookss.blog.pl/
Mnie też bardzo zaciekawił fakt, że inspiracją książki był artykuł. Jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Jednak niestety dla mnie książka była rozczarowaniem.
UsuńO ble. A okładka taka śliczna. I tak raczej bym nie sięgnęła, ale tej okładki dziwnie żal. ^ ^
OdpowiedzUsuńOkładka jest prześliczna. Na samym początku to właśnie ze względu na nią zwróciłam na książkę uwagę :).
UsuńChyba jednak nie będę ryzykowała, bo choć temat wydaje się interesujący i miejsce akcji również (lubię książki, których akcja rozgrywa się na statku), to jednak brak akcji jest dla mnie zasadniczym argumentem na NIE. :)
OdpowiedzUsuńNiestety brak fabuły jest moim zdaniem największą wadą tej książki.
UsuńTwoja recenzja to swoiste ostrzeżenie, ale jeśli będę miała okazję, to zajrzę. Sama się wówczas przekonam, czy przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńNajlepiej samemu się przekonać. Książka ma sporo pozytywnych opinii, więc może Tobie również się spodoba :).
UsuńCzyli to tylko świadczy o tym, iż muszę ta książkę omijać z daleka ;)
OdpowiedzUsuńJeśli nie przepadasz za takimi książkami, to jak najbardziej lepiej omijać. Ja jednak zawsze zachęcam, żeby samemu się przekonać. W końcu każdy ma inny gust, więc może ta książka Tobie by się spodobała :)
Usuń