Moja przygoda z książkami i wyzwaniem czytelniczym...

"GRA O TRON", CZYLI WOJNA DWÓCH RÓŻ W WESTEROS

sobota, 10 stycznia 2015 ,

Pierwszą z książek z mojego podsumowania 2014 roku, którą chciałabym Wam przedstawić jest "Gra o tron" Georga R.R. Martina. Muszę się przyznać, że pierwszy raz podchodziłam do tej książki jakieś półtora lub dwa lata temu, jednak nie zachęciła mnie ona do siebie. Ogromna ilość dziwnych imion postaci i nazw sprawiła, że porzuciłam czytanie "Gry o tron" z zamiarem późniejszego powrotu do niej. W międzyczasie obejrzałam serial na jej podstawie, który na tyle mnie zauroczył, że postanowiłam wrócić do książki. Po poznaniu postaci, rodów i miejsc książkę czytało się zdecydowanie łatwiej.
Największą zaletą "Gry o tron" jest niewątpliwie jej rozbudowana i zaskakująca fabuła. Zresztą opowieść Martina zainspirowana była równie ciekawymi historycznymi wydarzeniami, a mianowicie Wojną Dwóch Róż. Dla tych, którzy nie interesują się historią, wspomnę tylko, że była to rywalizacja pomiędzy dwoma angielskimi rodami o koronę. Duża część postaci z "Gry o tron" jest odwzorowaniem konkretnych postaci lub stanowią połączenie kilku z nich. Jeśli zainteresowała Wam ta tematyka, to polecam bardzo ciekawy artykuł, który możecie znaleźć tutaj.

Pomimo świetnej fabuły, książkę czytało mi się momentami dość ciężko. Być może narażę się fanom Martina, ale moim zdaniem jego styl pisarski pozostawia dużo do życzenia (choć i tak bardzo się od pierwszej części poprawił). Szczerze powiedziawszy, to ciężko mi stwierdzić, co konkretnie mi przeszkadzało (czytałam książkę jakieś pół roku temu i niestety nie pamiętam wszystkiego dokładnie). Wiem jednak, że książkę chwilami strasznie "męczyłam", a dalszy ciąg czytałam tylko po to, aby poznać dalsze losy bohaterów, a nie dlatego, że historia mnie wciągnęła.

Ponieważ cały cykl jest dość długi, chciałam tylko w kilku słowach opisać Wam krótko moje odczucia po poszczególnych tomach:

- "Gra o tron" - tak jak pisałam, przed przeczytaniem książki obejrzałam cztery sezony serialu. Pierwszy tom "Pieśni lodu i ognia" był najbardziej zgodny ze swoim telewizyjnym odpowiednikiem (kolejne sceny i dialogi były często identyczne). Nie mówię, że jest to wada, bo dużo osób ceni sobie jak najdoskonalsze odwzorowanie pierwowzoru. Dla mnie jednak czytanie tej książki było chwilami nużące, ale i tak podobała mi się wymyślona historia.

- "Starcie królów" - to jest chyba moja ulubiona część. Pomimo mniejszej niż kolejne książki objętości zawiera dużo akcji i naprawdę czyta się ją bardzo szybko. Pojawiają się sceny, które nie zostały uwzględnione w serialu, więc możemy jeszcze lepiej poznać losy bohaterów. Niektóre zwroty akcji mogą być zaskakujące, pomimo że oglądało się "Grę o tron" w telewizji.

- "Nawałnica mieczy" - to właśnie ta część zawiera wydarzenia z czwartego sezonu serialu, a nawet w przypadku niektórych bohaterów nawet je wyprzedza. Książkę czytało mi się równie dobrze jak poprzedni tom, jednak wydawało mi się, że zawiera mniej zwrotów akcji.

- "Uczta dla wron" - po obejrzeniu finału czwartego sezonu serialu, chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie dalej. Dlatego muszę przyznać, że czytając ten tom poczułam lekkie rozczarowanie. Co prawda poznajemy dalsze losy niektórych postaci, jednak poza nimi Martin wprowadza kolejnych bohaterów, którzy zajmują dużą część książki. Oczywiście ich historia jest również ciekawa (a w kolejnym, niewydanym jeszcze tomie "Wichry zimy" będą pewnie pełnić dość ważną rolę), jednak miałam raczej nadzieję na poznanie losów przedstawionych wcześniej bohaterów.

- "Taniec ze smokami" - muszę przyznać, że bardzo się zdziwiłam z formy tego tomu. Na jego początku cofamy się bowiem do momentu poznanego na końcu "Nawałnicy mieczy"i dowiadujemy się, co stało się z bohaterami niezawartymi w "Uczcie dla wron". Jest to rozwiązanie trochę mylące, jednak dzięki temu nie mamy dużych przerw między kolejnymi rozdziałami danej postaci. W pewnym momencie "Taniec ze smokami" dogania poprzedni tom i dalsza akcja dzieje się równocześnie. Im bliżej końca, tym książka wydawała mi się bardziej ciekawa i już nie mogę się doczekać premiery "Wichrów zimy".

Ogólnie rzecz biorąc, historia stworzona przez Martina jest niesamowita. Ogromna ilość spisków, intryg i zwrotów akcji sprawia, że nie da się nudzić czytając tą książkę. Muszę jednak przyznać, że jestem rozczarowana "wykonaniem" i stylem pisarskim autora. Biorąc pod uwagę fenomen tej serii, spodziewałam się czegoś lepszego. Dlatego też uważam, że jest to jeden z niewielu przypadków, kiedy ekranizacja prześcignęła pierwowzór.

A Wy co myślicie o "Grze o tron"? Co sądzicie o porównaniu książki i serialu?

Może Ci się również spodobać

2 komentarze

  1. Nieco zdziwiła mnie Twoja opinia o jego warsztacie - według mnie jest naprawdę na wysokim poziomie. Nie jest to typowe barachło, pisane byle jakim językiem, ale przemyślany twór, gdzie autor w przystępny sposób przedstawił masę zawiłości. Muszę się zgodzić z tym, że początkowo może być ciężko - tyle różnych nazwisk, tyle imion, tyle... wszystkiego wręcz! I myślę, że to też przesądziło o sukcesie tej książki, jako bardzo dobrej dla mnie - autor potrafił wszystko w bardzo zgrabny sposób powiązać i sam się nie pogubić w tym. Według mnie - czapki z głów, oto geniusz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że jego styl nie jest najgorszy. Chodziło mi bardziej o to, że po tak znanej i popularnej książce spodziewałam się lepszego pisarstwa. Miałam wrażenie, że część z jego opisów jest bardzo wymuszona i niepotrzebna. Chodzi mi między innymi o nadmierne opisy strojów i potraw. Było kilka innych rzeczy, które przeszkadzały mi w czytaniu. Teraz niestety nie podam Ci konkretnych przykładów, bo książkę czytałam prawie rok temu i nie wszystko pamiętam. Oczywiście tak jak pisałam, sama historia jest świetna. Podoba mi się też, że wprowadza pewne elementy, które wydają się nieistotne, a stanowią ważną część fabuły (i służą fanom do budowania kolejnych teorii).
      Dlatego bardzo ciężko jest mi ocenić książkę. Z jednej strony jestem zachwycona historią i sposobem, w jaki sposób Martin ją prowadzi. Z drugiej jednak, chwilami ciężko mi się czytało i czułam po nich pewien niedosyt. Ale kolejne tomy i tak przeczytam, bo jestem bardzo ciekawa, jak się wszystko skończy. Postaram się wtedy napisać dokładniejszą recenzję.

      Usuń